wtorek, 29 września 2015

H.P i kamień filozoficzny cz.2

Dzisiaj, wedle obietnicy kontynuacja Harry'ego Pottera części pierwszej. No więc przejdźmy do rzeczy…


Harry był zachwycony nową szkołą. Bardzo mu się spodobało, może tylko profesor Snape nie przypadł mu do gustu. Nie podobało mu się też to, że wszyscy szeptali za jego plecami. O bliźnie przede wszystkim, ale nie tylko. Dla wszystkich szokiem było to, że Harry Potter, TEN Harry Potter uczy się w Hogwarcie.
Harry zastanawiał się, co tak na prawdę stało się u Gringotta. Byli tam z Hagridem, odłożył on tajemniczą kopertę do skrytki. Następnego dnia ta skrytka została obrabowana. Co kryła koperta? Kiedy została odebrana? Przecież złodziej jej nie ukradł. Ktoś go wcześniej w tym wyręczył, to było pewne. Tylko kto?
Następnego dnia Harry i jego klasa mieli lekcje latania. Podczas tej lekcji, Harry pokłócił się z Malfoy'em i przez przypadek został szukającym. Został przyjęty do drużyny quidditcha. Później, Malfoy przyszedł się z nim pożegnać. Uważał, że Harry na pewno zostanie wylany. Skoro jednak nie tak potoczyły się wypadki, znowu doszło między nimi do sprzeczki. Nie chcieli bić się w wielkiej sali, więc umówili się na pojedynek o północy.
Przed północą, gdy Harry już miał wychodzić Ron stwierdził, że idzie z nim. Gdy zeszli do pokoju wspólnego, znaleźli tam Hermionę, która uparła się, że pójdzie z nimi. Gdy przeszli przez dziurę w portrecie, znaleźli  Neville'a , który zapomniał hasła. Bardzo się spieszyli, więc nie dali mu go. Niestety, w takim wypadku chłopiec poszedł z nimi. Okazało się jednak, że była to pułapka. Musieli więc uciekać przed Filchem. Trafili na zakazany przez Dumbledore'a korytarz na trzecim piętrze. Zastali tam trójgłowego psa. Gdy wrócili do sypialni, Harry stwierdził, że to właśnie tam jest ukryta brązowa paczka. To ktoś z Hogwartu musiał ją odebrać.
 Następnego dnia było Haloween, co oznaczało, że w szkole miała odbyć się uczta.
 Rano Harry dostał paczkę i list. List był bardzo krótki. Było w nim tylko jedno zdanie: "Nie otwieraj paczki przy stole". Po śniadaniu poszli z Ronem do dormitorium i odpakowali ją. Była w niej miotła. I to jaka! Nimbus Dwa Tysiące!
Nadszedł wieczór, nadeszła uczta. Wszyscy zajadali się smacznym jedzeniem, gdy nagle wbiegł profesor Quirrell krzycząc, że w szkole jest troll. Harry i Ron nie stosowali się do rad prefektów. Poszli ratować Hermionę, która akurat była w łazience. Pokonali trolla, uratowali Hermionę.
Wreszcie nadszedł pierwszy mecz quidditcha. Przed meczem Harry poszedł do Snape'a upomnieć się o książkę, którą mu zabrał. Pukał, pukał i nic. Uchylił lekko drzwi i zobaczył to… Snape miał całą zakrwawioną noge, woźny nakładał mu bandaż. Profesor go zauważył. Wyraźnie nie był zadowolony.Harry wyszedł.
Mecz był bardzo ciekawy. Chłopiec nigdy nie był tak podekscytowany. Ostatecznie Harry prawie połknął znicz. Gryffindor wygrał mecz.
Nadeszło Boże Narodzenie. Było wyśmienite jedzenie. Wspaniała uczta. Ale nie zapominajmy o prezentach. Harry był mile zaskoczony prezentem od mamy Rona. Dostał również pelerynę niewidkę. Postanowił ją wieczorem wypróbować.


Ostatecznie każdą część podzieliłam na trzy dni. Będę miała więcej zabawy, a zostanie mi jeszcze sporo czasu na naukę. Jutro około godziny 21:15 ukaże się wielki finish pierwszej części. I tak jak prosiłam poprzednio, koniecznie piszcie w komentarzach, jakie książki jeszcze mam opisać!

2 komentarze: